Pawe78 zawodnik, który pisze swoją historię

Nasza gra niedawno obchodziła swoje piąte urodziny. Podczas jej długiej historii byliśmy świadkami niejednych zawodów, niejednego dużego sukcesu, czy porażki. Jako zawodnicy sami mamy na swoim koncie lepsze i gorsze wyniki. Pozwolę sobie na początku tekstu zaznaczyć, że moim zdaniem jednym z lepszych a może i najlepszym zawodnikiem tej gry jest obecny Indywidualny Mistrz Świata, zawodnik ekipy z Ostrowa – Pawe78. Czas go poznać! Zapinajcie czasy, zaczynamy.

Jego historia jest na tyle bogata, że pozwoliła mi stworzyć felieton o tym właśnie zawodniku. Jego realne życie żużlowe to miłość do klubu z Krosna oraz wzorowanie się na zawodnikach Węgier: Laszlo Bodim i Josefie Petrikovicsu.

„Na pierwsze zawody żużlowe zabrał mnie ojciec. Nie pamiętam dokładnie, który to był roku ale było to zaraz po reaktywacji speedwaya w Krośnie. Na początku lat 90, razem z bratem i kumplami, nie opuszczałem praktycznie żadnych zawodów, mimo że krośnieński klub nigdy znaczących sukcesów nie odnosił. Później bardzo rzadko odwiedzałem stadion przy ul. Legionów. W ostatnich latach kilka razy byłem na meczach KSM, czy Wilków w ostatnim sezonie”.

Teraz jednak przejdźmy do jego „życia w grze”. Przeglądając początek kariery tego zawodnika zauważyłam ciekawą sytuację. Spójrzmy na datę a dokładnie na godzinę dołączenia pawe78 do jego pierwszej drużyny w grze – 15 marca 2015 godzina 23:23 i 32 sekundzie. To była zapowiedź, że będzie woził same trójki i dwójki!

„Zaraz po rejestracji napisał do mnie Przemek85 i tym sposobem zostałem Toruńskim Aniołem. Jako, że nie grałem w wersję testową to Oo dużo mi pomógł na początku. Razem z Hawaiki, Ozi i o(S)A tworzyliśmy fajną i zgraną ekipę. Przy okazji serdeczne pozdrowienia dla nich. Faktycznie, nigdy nie zwróciłem uwagi na to. Cyfry 3 i 2* są najbardziej pożądane w speedwayu i staram się, aby ich było jak najwięcej na moim koncie”.

Paweł jest zawodnikiem, którego cechuje wyjątkowość, niepowtarzalne umiejętności, czy pełna determinacja. Jest ulubieńcem nie tylko swoich kibiców, lecz także stałych bywalców zakładów bukmacherskich. A wiecie dlaczego? Nie ma drugiego takiego zawodnika, który jest aż tak powtarzalny i przewidujący. Prawie w każdych zawodach jedzie maksimum a w jego gablocie zaczyna brakować miejsca na zdobyte puchary i medale. Mnie samej trudno wytłumaczyć, dlaczego jego forma jest tak wysoka i to przez tak długi czas. Może jest tą żużlową perełką jak kiedyś Tony Rickardsson, czy Greg Hancock? Dlaczego jest tak dobry? Dlaczego ma na swoim koncie pięć medali IMŚ, w tym cztery razy zawieszał na swojej szyi medal z tego najcenniejszego kruszcu? Moim zdaniem jest ewenementem na skale całej naszej gry, a może nie tylko naszej. Każdy sezon w jego wykonaniu jest jakby inny, ale i taki sam. Dodatkowo na swoim koncie ma medale w Mistrzostwach Polski. Czy aż tak uwielbia jeździć w zawodach indywidualnych? A co mój bohater twierdzi o swoich wynikach w GP?

„Ja jestem indywidualista i jeśli już coś robię to przykładam się do tego. Nie rezygnuje szybko i staram się wyciągać wnioski na przyszłość. Do GP miałem „wejście smoka” zdobywając złoto w 5 sezonie. Kolejny sezon był nieudany i wypadłem z cyklu. Dopiero po powrocie przyszły kolejne sukcesy. Wiele osób uważa GP za zawody drugorzędne i nieopłacalne finansowo. No cóż… każdy ma swoje priorytety. Uważam, że system kwalifikacji do GP powinien być inny. Nie mam żadnej recepty na sukcesy. Wiele czynników ma wpływ na końcowy rezultat: taktyka, analiza rywali, numer startowy itp. Bardzo ważne jest również, czy jedziemy sami, czy mamy pomagierów jak liderzy grup w peletonie kolarskim. Doświadczenie w tego typu zawodach jest również bezcenne. Bardziej od medali GP cenie sobie te zdobyte w ZK i IMK.”

Patrząc na wyniki Pawła trochę mu zazdroszczę, ale oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczenia. Jego sukcesy indywidualne robią wrażenie. A dobra jazda musi wywoływać gęsią skórkę na ciele. Wiele klubów chciałoby go mieć w swojej drużynie. Indywidualista jak sam o sobie mówi. Jednak mieć takiego lidera w drużynie to jak mieć Emila Sayfudniowa w Lesznie. A jak odnajduję się jako jeden z zawodników drużyny? Każdy się chyba zgodzi ze mną, że jest to lider przez duże L. Dużo swojego czasu spędził w Toruniu obecnie zasila szeregi ekstraligowej Ostrowi, z którą odnosił największe drużynowe sukcesy w postaci złotych medali w najwyższej lidze w grze. Stwierdzam i w pełni biorę to na siebie, że Ostrowia bez tego zawodnika mogłaby mieć duży problem, by zdobyć złoty medal. Paweł dostarcza im masę ważnych punktów. Czy to słońce, czy deszcz i nawet, gdy na niebie mamy liczne chmury, jest w stanie przyjeżdżać na metę jako pierwszy.

Jak już wspomniałem na początku to swoją przygodę w SPS zacząłem w Toruńskich Aniołach (sezony 1-5). W tym czasie popełniłem sporo błędów, ale jako drużyna awansowaliśmy z 2 do 1 ligi i tam odgrywaliśmy czołową rolę. Niestety nie udało się uzyskać upragnionego awansu do Eligi i postanowiłem spróbować swoich sił w innej ekipie. Wybór padł na Apator Toruń. I tu nastąpiło zderzenie z Eligą. Zupełnie inny poziom taktyki i mocniejsze ekipy sprawiały, że miałem chwile zwątpienia. Po 9 sezonach spędzonych w Toruniu przeniosłem się do Ostrowa (sezony 10-17). Już wcześniej miałem propozycję od oesaa, ale dopiero wtedy zdecydowałem się dołączyć do Ostrovii – nie bez znaczenia był fakt, że startował tam zajac oraz to, że przechodził tam również Kwiatek. Stworzyliśmy bardzo solidną drużynę, które skutecznie rywalizowała z mocniejszym na papierze drużynami. Razem z Forg1v (sezony 10-16 – serdecznie pozdrawiam), math_3us (10-13), Cinek (14), wazza22 (15-17 – wielkie podziękowania, że do nas dołączył, bo byśmy jechali w 5) zdobyliśmy 3 złote medale oraz dodatkowo 1 srebro i 3x brąz.

Mimo, że zawody indywidualne są ważne dla mnie, to jednak rywalizacja drużynowa zawsze była na 1 miejscu w grze. Gdy wymagała tego sytuacja to odpuszczałem zawody w tygodniu, aby być jak najlepiej przygotowanym do niedzielnego meczu. Tego samego oczekuję również od innych. Jako drużyny nigdy nie odpuszczaliśmy ligi aby zdobywać godziny skróceń czy odnosić sukcesy indywidualne. Uważam, że w drużynie poznajemy prawdziwą wartość zawodnika.

W czasie drużynowej kariery potrafiłem się dogadać z każdym w sposób cywilizowany i z wieloma byłymi kolegami z drużyn utrzymuję kontakty do dzisiaj. Największą satysfakcję mam z tego, że startując w drużynach nie najmocniejszych na papierze potrafiliśmy z każdym wygrywać. Nie uważam abym był liderem drużyny i nie zależy mi na tym. Podobnie jak w życiu wolę spokojnie robić swoje i wcale nie muszę być w „pierwszym rzędzie”.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich byłych, obecnych i przyszłych kolegów z drużyn oraz całą społeczność SPS. Specjalne podziękowania dla SpS News – wykonujecie świetną robotę. BRAWO

***

Krótko podsumowując cały felieton dodam tylko, że Paweł to wyjątkowy zawodnik. Indywidualista niczym Nicki Pedersen, ale zarazem zawodnik, który wnosi bardzo dużo do drużyny. Zdobywca wielu medali i zapewne jeszcze nieraz będzie o nim głośno. Ja osobiście trzymam mocno kciuki za niego. Potrzebna nam w grze charyzmatycznych i rozpoznawalnych zawodników. Gratuluję wszystkich zdobytych medali: w drużynie i indywidualnie.

Post Author: Agata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *